niedziela, 31 sierpnia 2014

Powakacyjnie

Koniec tego! Już chyba piąty raz zaczynam posta i ciągle albo nie dokańczam pisać, albo wena się urywa, albo stwierdzam, że przecież jutro zamierzam wyjść z aparatem, więc... zaczekam do jutra i tak właśnie zrobiło się kilka miesięcy. Wstyd! Dobrze, że jest ciocia Małgo, która dręczy mnie wciąż o "jakiegoś kwiatka, bo podobno mają być CODZIENNE (!)".
Tyle się ostatnio dzieje, ciągle coś pakuję albo rozpakowuję. Najpierw szpital, poród, potem wieczne ślęczenie w maleńkich ciuszkach (wreszcie tych przepięknych w ślicznych kolorach, w kwiatki, groszki itp :DDD), a niedawno nagłą przeprowadzka... Hmm... taka nagłą, że już trzeci tydzień się ciągnie :p

Miś w ciągu tych kilku miesięcy poczynił krok...ba! SKOK... wręcz SUS w stronę komunikacji werbalnej. Nie ma już "eja" i "epla", jest prawie wszystko. Każde słowo jest śmiało przez niego powtarzane i co najlepsze- zapamiętywane. Używa sobie swobodnie słów, które zapamiętał, usłyszał ostatnio a nawet takich, których nigdy nie był uczony jakoś specjalnie. Prowadzi wyczerpujące rozmowy telefoniczne, w większości z wyimaginowanymi przyjaciółmi. Zaczyna zawsze "Halo? Baba? Cze! To tam tytać?" (dla mało kreatywnych będę umieszczać tłumaczenia: "halo? Babcia? Cześć! Co tam słychać?"). Potrafi tworzyć kilkuwyrazowe wyrażenia (mam na myśli te kompletne), np. "Maaaamo, daj mleko", "Maaaamo, siadaj tutaj". Niekompletnych jest o wiele więcej i są o wiele bardziej... bogate w swej potencji. Połączone są z bujną gestykulacją, ale to już trzeba zobaczyć :) (mama mmm mmm mmm totaj mmm na dół mmm mmm mmm inda (winda) mmm mmm Juja (Łucja) mmm mmm mmm mmm mmm mmm mmm mmm mmm bawi.  

Łucja natomiast już od kilku tygodni śmieje się już niemalże w głos jak tylko zobaczy przed sobą jakąś twarz, najlepiej uśmiechniętą. Jak Miś był taki malutki myślałam, że dziecko chyba nie może być już spokojniejsze. A jednak może, Łucja jest przekochana, pozwala mi zrobić co tylko chcę (a raczej muszę). W większości śpi, a nawet jak nie śpi to sobie... obserwuje. Dziecko- anioł :) Główkę dźwiga już tak wysoko, że wszyscy są w szoku. Oni nie wiedzą, że ona już w szpitalu się tak dźwigała. To jest jakieś Hiper Dziecię.

A teraz kilka zdjęć  z ostatnich miesięcy :)






Miś ogląda rodzinkę jelonków (DWA dorosłe jelonki, łania i mały jelonek)
Babcia: A co to za zwierzątka Misiu?
(Misiu po kolei wskazuje)
Miś: Maamaaaa, taaataaaaaa, Bambi!  (wykrzykuje zadowolony z siebie, ale został mu jeszcze jeden dorosły jelonek, którego nie wie jak nazwać, pyta więc...)
Miś: To to?
Babcia: To jest brat taty jelonka
Miś: Ahaaaa! (chwila na zebranie myśli) EMEEEEE!!!
(dla niewtajemniczonych "Eme" to wujek Emek- brat Misiowego Taty)
:)




Tak wygląda Michał w godzinach 13-14, nieważne czy biega obok żyrafa, czy porykuje lew... ;p "Ale Misiu, no spójrz na tego hipopotama, no przecież szkoda biletów" :ppp






Najważniejsze, to mieć przyjaciół, którzy w potrzebie... nie będą się sprzeciwiać ;)

















Nowa era spacerów z Misiem :)





Ciocia, która najszybciej usypia Łucję i wujek- Miśkowy mentor.



























Tylko włączę komputer pokładowy...

A teraz trzymajcie się dziewczęta, włączam nitro!

























Kochany... po prostu nie chciał pognieść pościeli :p

Mamo, wiem, ze nigdy nie chcialaś wychować córki na księżniczkę, ale ja już się księżniczką urodziłam... i co z tym zrobimy?