Ledwie się zmieściła.
Dla mnie tylko nad morzem jest pełnia lata.
gwar
biegające dzieci
skakanie na fale
kurczak z rożna (choć w tym roku nie było mi dane)
"loooody! lody na patyku!" i "ooooorzeszki w karmelu!"
gofry z bitą śmietaną, których nie da się zjeść jak dama
...
Było cudnie, beztrosko, jak to nad naszym polskim morzem. Nigdzie nie ma tak szerokiej i miłej stopom plaży. Nie ma jeżowców, nie trzeba chodzić w klapkach i przedzierać się przez istne morze leżaków, parasoli i koszów hotelowych w niepewności czy tu już można rozłożyć koc? Gdyby tylko słonka było więcej, by ogrzało wodę. Dzieciom jednak zimna woda nie okazała się straszna, bez niej nie powstałyby przecież "pluskacze", baseny z cyrkulacją wody, dziury- studnie, zamki. Piłka co prawda też by ocalała, ale coś za coś :)
Dzięki Mamusi spędziliśmy dzień pełen wrażeń w śródmieściu Gdańska, gdzie stąpając po niegdysiejszym Szlaku Bursztynowym przyglądaliśmy się pięknym kamienicom, odwiedziliśmy m.in. Manufakturę Słodyczy, poczym Czarną Perlą popłynęliśmy na Westerplatte.
Kilka dni później najodważniejsi, a zarazem najciekawsi wybrali się na dość kontrowersyjną w niektórych kręgach wystawę "The Body Exhibition".
W składzie... właściwie bez składu. I Tatuś Grande Familie i Misiowy Tatuś musieli opuścić nas w niedzielę. Gdyby nie Kuba i Miś można by powiedzieć- babski wypad, ale nie... mężczyźni bardzo wyraźnie zaznaczali swoja pozycję i dzielnie zastępowali nieobecne głowy rodzin.
Jednak w siatkówce odbiorów tak pełnych poświecenia jak Misiowego Tatusia brakowało, oj brakowało bardzo :) I brakowało najpiękniejszego zamku na plaży, przy którym przechodnie robiliby sobie zdjęcia, zbudowanego tradycyjnie przez Tatusia Grande Familie.
Pierwsze i ostatnie dni byliśmy jednak wszyscy razem :)
Yyyy... ale o co Ci chodzi Mami? |
Taka tam... knaga :) |
Pierwsze wakacyjne znajomości... :) |
... tylko wakacyjne... |
A tak omijaliśmy korki do Elbląga :) Śmiejcie się, śmiejcie, ale udało się! :DDD |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz